Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Gdyby w zwrotkach podrasować nieco bity i dopieścić melodię z początku tracka, to moglibyśmy zawędrować jakieś dziesięć lat w przeszłość, kiedy triumfy święciły przeboje crunk-r&b. Maksymalistyczne “Body Cry” jest jednak nieodrodnym dzieckiem swoich czasów. Panowie Morgan Then i Fletcher Ehlers odnoszą się tu z sukcesem od syntezatorowych pochodów rodem z CMYK oraz kompozytorskiego przepychu Obey City (chociaż technicznie nie jest to utwór z rubryki, którą reprezentują wspomniani producenci, bo wyrasta raczej na gruncie amerykańskiego południa), a tę gorączkę współbrzmień i pokomplikowanych rytmów dodatkowo roznieca wspierający ich wokalnie Father Dude. Nawet jeśli ferowana euforyczność refrenu przyćmiewa intro i mostek, to w ciągu trzech i pół minuty dzieje się tu dużo dobrego i miejmy nadzieję, że wkrótce u pomysłowych Slumberjack dziać się będzie jeszcze więcej. –K.Pytel