
-
K - Krótka Piłka - Piosenki
-
KStewart "Be Without You"
(3 marca 2016)Tak często nazywano Kate "brytyjską Arianą Grande", że coraz bardziej zaczyna się w nią przeistaczać, a w "Be Without You" do przejmowania zaśpiewów i manier wokalnych bardziej popularnej koleżanki dokłada jeszcze domieszkę inspiracji Aguilerą. Wyprodukowany przez MNEKa numer może niczym wyjątkowo nie zaskakuje i przegrywa starcie z "Keeping You Up", ale brzmi jakby został napisany specjalnie po to, by przyznano mu na Porcys łapkę w górę. Chwytliwego popu i dobrych refrenów nigdy za wiele, więc warto przy okazji najnowszego singla KStewart przetestować wprowadzoną niedawno na YouTubie opcję "odtwarzania w pętli". –P.Ejsmont
-
KStewart feat. Yungen "Hands"
(9 kwietnia 2017)Tego się nie spodziewałem, ale cóż: tropikalna choroba EDM-u, która rozprzestrzeniła się po całym mainstreamie, dopadła KStewart. Obawiam się, że to ten sam rodzaj bakterii, które zaatakowały Alunę i George'a, więc nie jest dobrze. Przeboju z "Hands" nie będzie, choć zamiar był ewidentny. Za mało wyrazisty to song i w dodatku konkurencja jest ogromna. Ale najgorsze jest to, że zamiast wypuszczać kolejne znakomite kawałki, Kate tak szybko szuka szczęścia w utartym schemacie dzisiejszego popu. Oczywiście spadek formy nie jest aż tak drastyczny, ale naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Dlatego mam nadzieję, że to będzie dla niej dobra nauczka i że za jakiś czas będziemy postrzegali "Hands" jako wypadek przy pracy. Więc zastanów się, dziewczyno, zadzwoń do Lewisa Jankela i wracaj do zdrowia. −T.Skowyra
-
Kalina "Nawet Jeśli"
(28 października 2016)Nie przypominam sobie, żebym ostatnio natknął się na równie intrygujący utwór w polskiej muzyce. Kalina Hlimi-Pawlukiewicz, aktorka występująca między innymi na deskach Teatru Studio, a telewidzom szerzej znana z roli Weroniki w Barwach Szczęścia, z pomocą niezawodnego Maksymiliana Skiby nagrała naprawdę nietuzinkowy, nadwiślański pop. Niby wszystko jest tutaj rozpoznane. Patos syntezatorów, ejtisowy ubaw po pachy, tereny głęboko eksplorowanej polskiej muzyki pod patronatem duetu Ptaki – te skojarzenia są raczej jednoznaczne. Tylko to nie do końca jest podany w downtempo utwór spod znaku “kochamy polskie piosenki”. “Nawet Jeśli” wyrywa się z klubowego uścisku, ale równocześnie odcina się od formuły piosenki autorskiej, pomimo silnego skrętu na liryczność i budowanie liniowej narracji. Kalina wie, gdzie zadzwonić po dobrą produkcję i nie w głowie jej jakieś dragi. Wie jak ominąć synthpopowe, radiowe i sceniczno-literackie mielizny. Może i łatwo byłoby ugrzęznąć w tym powolnym obiegu raptem garści prostych akordów, ale Max po mistrzowsku spiętrza aranż i wyprowadza numer na bezpieczne wody cyfrowej nostalgii, a osobliwe vibrato na rotacji też przecież nie razi. Gdy Kalina śpiewa “Wolno płynie czas”, numer już bezsprzecznie chwyta mroźnymi chórkami i giętką sekcją rytmiczną, odsłaniając całą masę dobrego. Daje plusa na dobry początek i poczekam na zapowiadane więcej. –K.Pytel
-
Kalina "Pamiętam Cię"
(22 czerwca 2017)Zawsze cieszy, gdy w kraju matołów hołdujących kolesiom o twarzach wyglądających jak stopa pojawi się wytwór świeżego, popowego spojrzenia. "Pamiętam Cię" to już drugi taki przypadek na koncie duetu Kalina Hlimi-Pawlukiewicz/Max Skiba (a w przypadku samego Skiby już któryś z kolei – pamiętamy choćby "Planetarną Moc") – co prawda nie tak rzucający na kolana nieszablonową wizją i siłą oddziaływania jak kapitalne "Nawet Jeśli", ale też złapmy odpowiednie proporcje: mówimy o letniaku, a nie o chłodnym, głębokim wyznaniu. Utwór zaczyna się od silnego, ewokującego "Last Train To London" ELO groove’u i monotonnych deklamacji w zwrotce, by wybuchnąć w prostym, ale niezwykle wkręcającym się refrenie, który przy wulgarniejszej aranżacji miałby szansę zdobywać stadiony świata. Osiągnięta jest tu także maestria w operowaniu napięciem i właściwie jedyne do czego można się przyczepić to dość kiepski tekst, ale nie ma co się spinać, to szczegół. Czego chcieć więcej? Ano wiadomo czego: we wrześniu płyta, więc po prostu więcej takich piosenek. –W.Chełmecki
-
Kamaiyah "Successful"
(20 października 2017)AYAYAYAYAYAY w domu, AYAYAYAYAYAY w pracy, AYAYAYAYAYAY w zasranej kolejce po pierogi-instant – i tyle w temacie. Nie wiem, czy cokolwiek mi się wkręciło w tym roku tak mocno jak to tak nosowe AYAYAYAYAYAY. W "Successful" Kamaiyah pławi się w przepychu: jest bossem na dzielni, bossem na motorówce i wreszcie bossem na przebogatym, cudownie płynnym POWER9000-bicie. Może takie kawałki nagrywałby Eis gdyby w końcu stuknął tę swoją dużą bańkę i miał trochę więcej RASTA BRODAS, hehe, AYAYAYAYAYAY. Jest jakaś heca z kolejnym mikstejpem raperki, że terminy się ciągle przesuwają, że wciąż nie wiadomo kiedy, ale pocieszenie w postaci tej słonecznej przewózki zupełnie mnie w środku jesieni przekonuje, a jeśli ten vibe to prognostyk co do poziomu Don't Ever Get It Twisted, to szykuje się kolejne świetne wydawnictwo, na które warto czekać choćby i następne pół roku.–W.Chełmecki
-
Kamp! "No Need To Be Kind"
(9 października 2015)Nie wiem, czy tytuł nowej, wydanej już nie pod banderą Cascine, a sumptem własnej wytwórni Brennnessel, piosenki Kamp! jest – jak to żartobliwie ujął redaktor Tyczka w kuluarach biurowca Porcys – odpowiedzią na zeszłoroczny album Swans, ale nie pozostaje mi nic innego, jak podpiąć się pod jego przekaz. Krótko mówiąc, łodzianie "mają bessę, to znaczy hossę, to znaczy bessę, to znaczy źle im idzie" (Jacek Gmoch). "No Need To Be Kind" brzmi mniej więcej jak zespół Muse produkowany przez Jamiego xx: melodyczna bezkształtność spotyka tu ograniczoną kreatywność w zakresie produkcji. Niedługo nowy album, miejmy nadzieję, że trio da jeszcze radę choć trochę nas zaskoczyć, ale póki co, po takiej zapowiedzi, szanse na to oceniam jako marne. -W.Chełmecki
-
Kamp! "Deny"
(23 maja 2017)Muszę przyznać, że Kamp! najbardziej interesował mnie wtedy, gdy był jeszcze zespołem bez debiutu. Owszem, Kamp! przestawił myślenie młodzieży, która zobaczyła, że muzyka klawiszowa też jest cool, ale jednocześnie ujawniał songwriterskie słabości składu. Niestety dziś te słabości słychać jeszcze wyraźniej – "Deny" jest kawałkiem zupełnie bez charakteru, właściwie oderwanym od rzeczywistości, bo przecież Cut Copy robili takie rzeczy z 10 lat temu i to znacznie ciekawiej, a przecież mamy 2017 rok i trochę się na świecie pozmieniało. Jasne, miła to piosenka, nie zakłóca życia, nie irytuje, ale jej przezroczystość wręcz zabija – zapominam o niej właściwie już w trakcie słuchania. I zawsze w takich sytuacjach pojawia się pytanie, czy ktokolwiek zwróciłby uwagę na ten song, gdyby nie głośna nazwa zespołu? Moją odpowiedź chyba znacie. –T.Skowyra
-
Kamp! "Parallels"
(15 sierpnia 2014)Chciałoby się powiedzieć: dzieje się. Bardzo lubiany tu w kraju i ówdzie poza jego granicami łódzki ensemle wydaje EP-kę nakładem Cascine. Ci, którzy nas czytają uważnie, wiedzą jak bardzo nam po drodze z faworytami nowojorskiej oficynki. Z Kamp! w sumie też, choć odbiór ich debiutanckiego LP był w redakcji - uśredniając - umiarkowanie pozytywny. Teraz przysłuchuję się już drugiemu z trzech numerów z Baltimore (EP) i ramionka się kołyszą, jest OK. Z tym, że aby było na miarę oczekiwań, jakie zespół nieustannie wokół siebie, chcąc nie chcąc, kreuje, to spod indeksu trzeciego chciałbym zostać 26 sierpnia ugodzony pociskiem szaleństwa. –M.Hantke
-
Kapota "Kasuj Mój Numer"
(21 kwietnia 2017)Kapota? Nie wiem, co to za jeden, ale w "Kasuj Mój Numer" słyszę przefiltrowane przez wrażliwość Janusza Tracza flow Borixona (węgorze!) zaklęte w zawadiackim stylu młodego Tedzika na bicie spod znaku wczesnych Neptunes. Właściwie od pierwszej linijki jestem kupiony ("Jak jesteś pałą / Paaaałą"), a kanciasty strumień świadomości głównego bohatera świetnie sprawdza się jako przewodnik po zaułkach stulejarskiej części Warszawy. Jeśli czasami coś tam językowo nie styka, to wiadomo, tym gorzej dla języka. Bez dwóch zdań jest tu wiele linijek o kultowym potencjale ("Kończąc Se Tyrkę Na Hali Koszyki...", "Z Radyjka Leci Mi Jackson...", "Nie znajdą na GPS-ie / Bo Nie Ma Zasięgu Tu W Lesie"), a przecież właśnie tego wszyscy oczekujemy od życia. Cytując celny (w punkt!) komentarz z YouTube'a: "patorap jazda bez trzymanki, a nie jakieś bajki o pieniądzach i udawana gangstera". Tak trzeba żyć. Ktoś wie, jak znaleźć go na Uberze? –K.Bartosiak
-
Kelela "A Message"
(4 marca 2015)Całkiem niedawno zarzuciłem Ghersiemu zachowawczość w konstruowanych przez niego podkładach, tymczasem wenezuelski twórca przy okazji nowego wałka Amerykanki nie tyle udowadnia, że jego producencki status na rynku nie słabnie, co po prostu wreszcie daje próbkę na miarę swojego nieprzeciętnego talentu. Oczywiście nie ma tu mowy o radykalnych ruchach, bo warstwa instrumentalna "A Message" jakoś szczególnie nie odbiega od tego, co Alejandro robił już wcześniej – na luzie mógłby to być podkład sklecony na potrzeby Twigs. Całość intryguje jednak na tyle, bym mógł stwierdzić, że Arca godnie zastąpił Kingdoma na fotelu producenta i wcale nie jest wykluczone, że w dłuższej perspektywie współpraca Ghersiego z Mizanekristos okaże się równie owocna. –M.Lewandowski