
-
J - Krótka Piłka - Piosenki
-
Jessie J, Ariana Grande, Nicki Minaj "Bang Bang"
(11 sierpnia 2014)Szwedzki team odpowiedzialny za produkcję daje radę, głos Ariany wiadomo, balsam. Z drugiej strony mamy taką irytującą, sztuczną hymniczność i kwadratową nawijkę Nicki Minaj. Mam też niejasne przeczucie, że dało się z tego wycisnąć więcej. –W.Chełmecki
-
Lil Jabba "Cave Painting"
(28 lipca 2014)Co z tego, że krajobraz widziany oczami najbardziej niedocenionego gracza ubiegłego roku jest coraz bardziej dystopijny, skoro znów mnie pochłania. - J.Marczuk
-
J Tropic "Love Up"
(30 września 2014)Tydzień temu żegnaliśmy lato, a jego ostatnie dni spędziłem pod kuratelą J Tropic i ich dwóch wiszących na SoundCloudzie numerów, z których zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu właśnie "Love Up". Gdyby panowie z Bondax dostali miejscówkę na playliście Devotion, to efekt mógłby brzmieć właśnie tak. Niby nic specjalnego, ale jednak zażera tak, że nie mogę się powstrzymać od wrzucenia na ripit. -W.Chełmecki
-
Nicolas Jaar "Fight"
(12 października 2015)Straciłem Jaara z radaru dość dawno temu. Space Is Only Noise swojego czasu bardzo mi się podobało, ale dalsze poczynania jego twórcy były mi raczej obojętne. O Darkside zdążyłem już zapomnieć, a tegoroczne Pomegranates umknęło mi i nawet nie sprawdziłem tego tworu. Posłuchałem jednak Fight, singla dla R&S, i biję się w pierś. Ten długi kawałek tętni własnym życiem i co chwilę ewoluuje, czerpiąc przy tym z różnych nurtów współczesnej elektroniki. Nieważne, czy bierze na warsztat pocięty ludzki głos kojarzący mi się z tegoroczną Herndon, czy okrasza całość tanecznym rytmem, robi to w sposób przekonujący i, mimo eksperymentalnych ciągot, bardzo przystępny. Ziomek, zrób teraz taki longplay, to na pewno się dogadamy. –A.Barszczak
-
Daye Jack "Casino"
(9 marca 2017)Koleżka z Atlanty uderza z grubej rury. W jednym numerze zmieścił przebojowość Jacko, atłasowe r&b siostry tego ostatniego, disco wibracje wczesnej Madonny i jeszcze do tego wszystkiego nawinął parę wersów. Gdybym miał wymyślić jeszcze jedną referencję, to postawiłbym na Dornika próbującego swoich sił w bardziej wyluzowanym, tanecznym repertuarze. Bo ten kawałek powinien mieć ostrzeżenie: "niebezpiecznie zaraźliwy" – hooki rozsiano tu równomiernie w każdym sektorze kompozycyjnej układanki i trzeba się mocno postarać, aby ich nie dostrzec. Dlatego nie ma wątpliwości, że "Casino" będzie często towarzyszyło mi podczas tegorocznych wakacji. A już 24 marca Daye Jack poleci z całym długograjem No Data i jeśli tam będzie więcej tak mocarnych, dance-funkowych jamów, to jeszcze się spotkamy. –T.Skowyra
-
Janet Jackson "No Sleeep"
(22 czerwca 2015)Od ostatniej płyty Janet Jackson minęło ponad siedem lat. W tym czasie zdarzył się na przykład Smoleńsk, ale zdarzyła się też śmierć Michaela, która miała na jej milczenie jednak większy wpływ. "No Sleeep" to niewątpliwie powrót w dobrym stylu. Miss Jackson sięgnęła ponownie po nieoceniony duet Jimmy Jam & Terry Lewis, który to przez lata dostarczał jej hitów na pęczki. Najnowszy singiel raczej skokiem na listy przebojów nie będzie, ale przyjemnie pobrzmiewa w nim niepokojąca osobista nuta znana z czasów Velvet Rope. Historia historią, ale to także utwór mocno zakorzeniony w tu i teraz, bardzo dobrze korespondujący z tym, co ostatnio na rubieżach r&b proponowała choćby FKA Twigs. –K.Bartosiak
-
Jaga Jazzist "Starfire"
(13 kwietnia 2015)Trochę zbieram szczenę z podłogi. Muzycy Jagi wciąż malują piękne pejzaże, ale tym razem idą o krok dalej, dorzucając do inspiracji Tortoise, Methenym i Reichem jeszcze jeden ważny zespół. Chodzi mi mianowicie o zespół Yes. Od dawna nie słyszałem takiego blisko dziewięciominutowego wymiatania (Martin Horntveth jest tutaj niczym Bill Bruford, mówię wam) dodatkowo wspartego znakomitym wyczuciem melodycznym. Dzieje się tu "dużo za dużo", wrażeń starczy na więcej niż kilka (kilkanaście?) przesłuchań, natomiast Norwegowie już mogą cieszyć się wysokim miejscem w mojej prywatnej czołówce najbardziej wyczekiwanych albumów tego roku. Poprzeczka jest zawieszona wysoko, bo What We Must oraz wydany w 2010 roku One Armed Bandit to znakomite krążki, ale po takiej zapowiedzi, jak "Starfire" jest duża szansa, żeby ją przeskoczyć! –J.Marczuk
-
Jam City "Crisis"
(6 grudnia 2014)Na skupionym, metalicznie połyskującym Classical Curves, Jam City tworzył nowoczesne soundscape’y, operując paletą retro-inspiracji, od Prince’a po detroit techno. W chillwave’owym niemal "Crisis" (podobnie z resztą jak we wrzuconym jakiś miesiąc temu "Unhappy") Latham wpuszcza do swoich zamglonych, wysterylizowanych struktur nieco cascine’owskiego światła, choć pierwsze, oziębłe smagnięcia bitu wcale tego nie zapowiadają. Wraz z napływem kolejnych partii syntezatorów i gitar robi się jednak coraz cieplej i gęściej, a wszystko to prowadzi do wspaniałej, niekończącej się kody, będącej jednym z najlepszych tegorocznych wytworów hauntologii. Czekam na longplaya. –W.Chełmecki
-
Jam City "Proud"
(2 marca 2015)Trzeci po ”Unhappy” i ”Crisis” fragment zapowiadający Dream A Garden ma jak dotąd chyba najsłabszą siłę rażenia i zdecydowanie najmniej konkretną postać, ale, podobnie jak ”Cherry Coffee” na Cut 4 Me, ciągle byłby to wspaniały closer. Obie ballady zbudowane są zresztą wokół niemal identycznego maszynowego pulsu, o ile jednak produkcja u Keleli opiera się na przejrzystości i chirurgicznej precyzji, tak tym razem rozlewa się ona plamą ciepłego mleka z miodem. Najbardziej ujmuje mnie pewien, powiedzmy, potencjał tymczasowości tego kawałka, i gdy go słucham, lubię sobie fantazjować, co by było, gdyby tak rozmazać go jeszcze bardziej, i jak głośne zostałoby po nim echo. –L. Bielińska
-
Jamie xx feat. Romy "Loud Places"
(2 kwietnia 2015)Po co Jamie xx nagrywa solo, skoro ten singiel brzmi jak The xx z samplami mash-upu Everything But The Girl (gitka na 2:38), i tym samplem, który pojawił się w "Marijuanie" Kitty (zaśpiew na 1:01)?. To wie tylko on sam, bo zamiast być producentem na miarę Jamesa Blake'a (produkcja "Loud Places" wskazuje, że mógłby), gość bierze do kawałka wokalistkę z The xx właśnie i układa to samo, co ułożyłby i w zespole (może nawet zmiany akordów ściągnięte z jakiegoś starszego utworu − nie zdziwiłbym się). A że te ich piosenki są raczej nudnawe i "klimatyczne", to ciężko, żeby jakoś specjalnie powalały, choć jakiejś wielkiej porażki też nie ma. −T.Skowyra