
-
U - Krótka Piłka - Piosenki
-
Kali Uchis feat. Steve Lacy & Vince Staples "Only Girl"
(7 maja 2016)Kolumbijska pop gwiazdka chyba ma ochotę na wejście do pierwszej ligi mainsteamu. Na razie ma na koncie jeden długograj i występy z Tylerem, GoldLinkiem czy Major Lazer. W najnowszym kawałku pojawiają się Steve Lacy z The Internet w refrenie oraz rapowy boss Vince Staples, który dorzucił bardzo lajtowe jak na siebie wersy. Jeśli chodzi o refren, to udało się wykręcić coś z potencjałem na przyszły, wielki hit, który być może jeszcze wszystkich nas zaleje. Aha, no i jeszcze Kali dokłada swoje ładnie brzmiącym głosikiem, a wszystko to zmierza do powiedzenia, że dziewczyna zasługuje na szacunek. No dobra, a co z podkładem? Za ten odpowiada jeden z najciekawszych obecnie, prezentujących własny styl beatmakerów w branży, czyli Kaytranada. Nie słuchałem jeszcze 99.9%, ale coś czuję, że "Only Girl" pełniłoby na tym krążku rolę highlightu. Ale to jeszcze do sprawdzenia, a na razie ripitujcie song panny Uchis. –T.Skowyra
M
-
Unknown Mortal Orchestra "Can’t Keep Checking My Phone"
(21 kwietnia 2015)Zespół, który do niedawna konsekwentnie mi umykał, dziś wyrasta na cichego bohatera wiosny, odczarowującego złośliwość codzienności niczym tulipany przy biedronkowej kasie. Po świetnym ”Multi-Love” Ruben posuwa się o krok dalej i ostatecznie potwierdza, że wyraźna, acz nienachalna przebojowość poprzedniego singla to część większego planu, który z sukcesem wydają się realizować też Tame Impala. ”Can’t Keep Checking My Phone” to piosenka (no właśnie, tylko i aż piosenka) przejrzysta jak kropla Beskidu: trochę Tarantino, trochę Off The Wall, trochę Greenspan. Zwrotka−pre-chorus−tradycyjny do granic refren pomnożone przez dwa i po sprawie. Co słyszysz, to twoje. Moja jest tu przede wszystkim zwrotka, która w swej strukturze odsyła mnie, przy oczywistych różnicach i wagowej dysproporcji, do ”The Working Hour” Tears For Fears i ”Be Still” Violens, choć proszę nie kazać mi tłumaczyć dlaczego. Wszystko to zacne skojarzenia i nie wstydzę się przyklasnąć z uznaniem. Na niezobowiązującą potańcówkę w cieniu kwitnących mirabelek jak znalazł. −L.Bielińska
-
Unknown Mortal Orchestra "Multi-Love"
(2 marca 2015)Nowy singiel UMO zdaje się zapowiadać jakiś nowy kierunek, który obrali sobie chłopcy z Portland. Jaki dokładnie, okaże się w maju, tymczasem już wiadomo, że nie każdemu diehardowi grupy musi się on podobać. Słyszymy tu bowiem lekko skwaszonego Bruno Marsa o całkiem sporym potencjale radiowym, w sensie, że nawet w takiej zetce uszłoby bez zgrzytu. Sęk w tym, że gdyby wziąć ten uroczy synthowy temacik, nie mówiąc już o niespokojnym wokalu Nielsona, i upuścić je na podłogę, to potłukłyby się w drobny mak i generalnie narobiły syfu, do tego stopnia jest to wszystko rozedrgane i fałszywe. Tak smaczne robaczywe jabłka pisał kiedyś Kevin Barnes, ale już nie pisze, więc spieszmy się kochać ludzi. –L. Bielińska
-
Unlike Pluto & KickRaux "Palace"
(27 lutego 2015)Dwóch reprezentantów Mad Decent, labelu prosto ze słonecznego LA, Unlike Pluto i KickRaux, w swoim wspólnym utworze daje nam niezły wycisk. "Palace", bo o tym kawałku tu mowa, nawet nie udaje jakiejkolwiek powściągliwości. Przez trzy i pół minuty powtarzany motyw wbija się do głowy, pseudodropy sieją spustoszenie w soundsystemie, a całość brzmi jak remix jakiegoś prostackiego klubowego hiciora. Wstyd i cebula. I może byłoby to czymś złym, ale utwór przesłuchałem już kilkanaście razy i ciągle nie mam dość. Pozostaje więc zacytować namolnie powtarzającą się w kawałku frazę: "oł je". –A.Barszczak
-
Samantha Urbani "1 2 3 4"
(14 kwietnia 2015)Samanthę możecie znać z zespołu Friends, z którym nagrała między innymi popularne “I’m His Girl” oraz z przynależności do obozu Blood Orange. Teraz natomiast pojawiła się okazja, dzięki której możecie zakodować sobie nowe skojarzenie, a mianowicie jej solowe “1 2 3 4”. Warto ten kawałek odnotować ze względu na całkiem udane scalenie popowości wczesnej Madonny i syntetycznego chłodu Class Actress, które miejscami brzmi też jak rozwinięcie muzyki Deva Hynesa (maczał tu palce w aranżacjach) i jej zespołu (basista też się udziela) – czyli mamy dość obfitą sekcję rytmiczną, rdzawo-ejtisową paletę, ale koniec końców też niepotrzebne rozwodnienie kompozycji. Dobrze mi się tego słucha, ale gdyby nie środek numeru i ekspansja padów-chórków, które rozpuszczają to, co powinno nas tu teoretycznie kręcić, mógłby powstać bardzo konkretny popowy track. –K.Pytel
-
Maria Usbeck "Jungla Inquieta (Jensen Sportag Remix)"
(15 października 2016)Maria Usbeck (zespół Selebrities, ostatnio wydała solowy album – Amparo) tak się podstawiła Jensenom tym swoim przyjemnym "Jungla Inquieta", że w niemal prowokacyjny sposób wymusiła na nich remiks utworu. W porównaniu z “Down We Go" Madi Diaz, dla chłopaków to musiała być dziecinna igraszka. Otrzymałem przekład z działu tłumaczeń biurowca. Za Marią, dla magazynu Hymn, z języka szwedzkiego:
“Ta moja dżungla faktycznie powstawała w dżungli. Gdy byłam w Kostaryce, miałam ochotę przenieść na muzykę to uczucie, kiedy stoi się w samym środku gęstego lasu. To zarówno oczyszczające, jak i nieco klaustrofobiczne doświadczenie, niesamowicie inspirujące. Usiadłam i napisałam tę piosenkę. W jeden dzień! Nawet przez ten czas nic nie jadłam (…) A z chłopakami znamy się od dawna. Działamy razem w Cascine. Pomyślałam, że Jenseni mogliby zrobić naprawdę świetną robotę z remiksem. No i zrobili. Słucham tego na okrągło! Da się przy tym odlecieć. Goście są epicko utalentowani". –K. Pytel
-
unitr∆_∆udio x Maryla Rodowicz "Niech Żyje Bal"
(11 marca 2016)Oj, chyba strzał z Krzysztofem Krawczykiem i reworkiem jego szlagieru "Chciałem Być" okazał się być tym z serii jednorazowych. Producent ukrywający się pod enigmatycznym pseudonimem unitr∆_∆udio zapragnął być przez moment naszym Clamsem Casino i w rzeczy samej udało mu się. Numer stał się jednym z hitów jesieni, pokochała go blogosfera, a cloudowy podkład pod osobistą spowiedź ex-Trubadura pasował idealnie. Nie chcę zatem nic mówić, ale porażka związana z przeróbką evergreenu Rodowicz jest dość spektakularna. Można winić dobór kawałka, bo numer sam w sobie jest przeciętnym utworem, ale niestety zostały tutaj obnażone pewne braki w kwestii producenckiego sznytu oraz wyczucia dobrego smaku. Zwrotka jedzie jeszcze "jako tako", ale o podbitym siermiężnym trapowym refrenie chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Drogi producencie, jeżeli nas słyszysz, zdecydowanie nie idź więcej tą drogą, nawet jeśli jest to z twojej strony jedynie koniunkturalny chwyt! –J.Marczuk