Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Remiks wydany już jakiś czas temu, ale nadarza się dobra okazja, aby sobie o nim przypomnieć. A to dlatego, że właśnie dziś swój set w Nowej Jerozolimie zagra jeden z naszych ulubieńców, czyli właśnie Leon Vynehall. Nie wiem, czy podczas imprezy poleci właśnie ten przygotowany dla Michaela Kiwanuki rework (nie znam oryginału i nie wiem, czy coś tracę), ale przyznam szczerze, że zupełnie bym się nie obraził, bo to właściwie ten sam Vynehall, który tak ładnie poleciał na Rojus. A więc mamy tu przecierające się z elegancją ślady house'owej egzotyki zjednoczone z charakterystycznym rodzajem melancholii towarzyszącej producentowi chyba od początku kariery. Czyli co, rozumiem, że widzimy się? −T.Skowyra