Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Za pseudonimem Mery Spolsky kryje się Marysia Żak (wokalistka, producentka, autorka tekstów – szacun!), która trochę niepostrzeżenie może zrobić wiele dobrego w polskim mainstreamie. Jej pomysł na piosenki wygląda mniej więcej tak, że w zwrotce pojawia się partia quasi-rapowana, a refren to już część z krainy popu, a wszystko to osadzono w electro-popowym rejestrze. Jakoś umknął mi całkiem przytomny, kojarzący się z pierwszymi płytami Peaches (oczywiście bez tak radykalnego PRZEKAZU) singiel "Miło Było Pana Poznać", ale na "Alarm" załapałem się równo z premierą. I ten nowszy podoba mi się jeszcze bardziej: wciąż jest to electro-pop, w którym nawijka łączy się ze śpiewem, ale tym razem Mery udało się osiągnąć sporą nośność – wszystko dzięki refrenowi ("Wdyyyyyyyyyyyyyyyy-chaaaaaaaaam wiaaaaaaaaatrrrrr...") i przede wszystkim mostkowi ("HiperwentylacjaAaA... / Kosmiczna degradacjaAaA..."). Jestem zaintrygowany i czekam na cały debiutancki LP, który ukaże się już w ten piątek. –T.Skowyra