Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
"Two Thousand And Seventeen" is 2001 – tak można najkrócej zdefiniować najnowszy kawałek Four Teta. Na najnowszym utworze londyńskiego producenta nie znajdziecie śladów marzycielskiego vibe'u charakterystycznego dla cykaczy z There Is Love In You ani też nie doświadczycie intensywnych wrażeń rodem z progresywnego Morning/Evening, ale czy ktoś z nas nie miałby czasem ochoty na krótką podróż sentymentalną? W taki wojaż zabiera nas Kieran Hebden, zwłaszcza gdy stawia na synkopowany rytm, wycofany, downtempowy podkład i prześliczne serpentyny samplowanej gitary (harfy?). I choć "Two Thousand And Seventeen" w żadnym stopniu nie może równać się z dźwiękowymi ilustracjami zawartymi na Rounds, to i tak w pełni popieram takie mrugnięcia okiem w kierunku "starych, dobrych czasów". –J.Marczuk