Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Zanim jeszcze zasilił szeregi Mad Decent i wraz z nim wyruszył na misję rewolucjonizowania pojęcia nowoczesnego popu, nasz ulubiony Barcelończyk wydał pod różnymi szyldami kilka zdecydowanie wartych uwagi EP-ek. I tak jak na ponad rocznym bicie "Marijuany" Chrome Sparksa, świetnie popłynęła w tym roku Kitty, tak tytułowy z alizzzowskiego Collapse (EP) dostał się Dreamonowi, który z kolei przez pryzmat swoich wcześniejszych dokonań zdaje się być średnio interesującą postacią. Ta lekka bezbarwność typa nie zmienia jednak faktu, że jego lukrowe, "podpedalone" r&b wyciska ósme poty z ultranośnego charakteru bitu i efekt końcowy tej "współpracy" to czysta rozkosz dla uszu. No i cieszy, że "Collapse" zalicza drugie życie, może więcej osób dotrze w ten sposób do Alizzza. -W.Chełmecki