Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Niewiele wiem o tej filigranowej wokalistce oprócz tego, że pochodzi z Korei Południowej oraz że jej jeszcze świeża EP-ka premierę miała w tym miesiącu. Développé, bo tak nazywa się rzeczone wydawnictwo, to całkiem sprawnie skrojony synth-pop, któremu zdarza się miewać momenty zarówno w kategorii nośnych motywów (”Delete”, ”So High”), jak i interesujących zabiegów producenckich (”Twenties”). Gdyby nie zamulająca końcówka, czyli dwa ostatnie tracki (które należało zwyczajnie wypierdolić), prawdopodobnie widzielibyśmy się w dziale recenzji. Jednak bardzo narzekać nie mogę, bo tych dobrych momentów jest tutaj więcej niż tych złych. Szczególnie ”Delete” wybija się na tle reszty, nie tylko ze względu na chodzący za mną od kilku dni chorus, bo i zwrotki tu też nie są od czapy. W zasadzie Azin mogłaby być taką koreańską Izą Lach, bo Koreanka i łodzianka operują podobną paletą emocji, pod względem barwy odległe też od siebie nie są, a i producenckie patenty są w obu przypadkach zbieżne (najlepszym przykładem jest właśnie ”Delete”, który automatycznie skojarzył mi się z”Million”), z tą różnicą, że jeśli mówimy o Azin, określenie "wokalistka" jest tym jedynie zasadnym. –M.Lewandowski