Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
W press kicie czytamy, że piosenka "jest manifestem dotyczącym niestety aktualnej sytuacji w kraju, są to tylko słowa – ale od słów zaczynają się zmiany". A brzmi rzeczywiście jak protest-r’n’b, wkurwiona ballada w stylu Destiny’s Child, czyli zabawnie i papierowo. Cleo coś śpiewa o tym, że "nie chce zamku z kart, kaaart, chce normalny dom" (takie nawiązanie popkulturowe jak sądzę) i że "wasze zamki z kart ciągle niszczy wiatr". Jakoś nie przewiduję, żeby od tej pieśni miała się zacząć rewolucja. GDZIE CYCKI? –M.Zagroba
Odpalając ten kawałek, usłyszałem głos Tomasza Knapika i gdyby nie to, że telewizji nie oglądam już prawie wcale, to pewnie, zgodnie z zamierzeniem, poczułbym się swojsko. Tak się jednak składa, że internetowe życie zniszczyło mnie i ten, bądź co bądź, miły głos kojarzy mi się teraz raczej z takim czymś, co swoją drogą chyba celnie wskazuje na target tego, haha, utworu. No ale o ile o naszym lektorze narodowym mogę coś jeszcze rzeczowego napisać, to myśląc o "Pełni" na klawiaturę cisną mi się same inwektywy. Od napompowanego wszystkim żałosnego teledysku, przez dożynkową kompozycję i melodię w guście Golec uOkriestra, po sam absurdalny fakt obecności w tym Rodowicz (na czele z pięknym wersem o "głośnikach ledwo wytrzymujących tłusty bit"). Ratunku. Wracam do Równonocy :). –A.Barszczak
Widzę, że Dornik wciąż zasłuchuje się we wczesnym Jacko. I bardzo dobrze, bo potrafi z takich sesji wyciągnąć wnioski. "Drive", to kolejny kawałek potwierdzający, że typowi łatwo przychodzi układanie zgrabnych, popowych motywów. A już w sierpniu ten gamoń wypuszcza cały album (na którym znajdzie się chociażby jego najbardziej znany numer, czyli "Something About You"), i powiem wam, że nawet trochę czekam, bo jeśli utrzyma poziom na całej długości, to jest spora szansa na siódemkową płytę. Co najmniej. –T.Skowyra
Przy okazji "God Knows" redaktor Skowyra gdybał, czy droga do drugiej płyty Dornika usłana będzie samymi zwycięstwami i na poziomie "Bestie" uczciwie byłoby podjąć temat ponownie. Nie jest to bowiem utwór, któremu mógłbym z czystym sumieniem przyklasnąć. Od kogoś zdolnego do stworzenia takich albo takich cymesików oczekiwałbym więcej niż dość generycznego urban-r&b, nawet jeśli śmiga na solidnym, kojarzącym się z produkcjami Snakehips z okolic All My Friends bicie. Oczywiście nie ma co się za bardzo spinać, bo to bardziej symbol ostrzegawczy niż jakaś katastrofa, więc liczę, że zobaczymy się na lonplayu w dużo milszych okolicznościach. –W.Chełmecki
Czyżby Dornik znowu zaczynał zwycięski pochód, którego zwieńczeniem będzie znakomity SOFOMOR? Żadnych informacji o kolejnej płycie nie ma, ale myślę, że nowy numer jest wystarczająco jasnym sygnałem, że szykuje się coś większego. Nagrany wspólnie z Jungle "God Knows" otwiera nowy etap w jego songwriterskiej kronice – podczas gdy debiut prawie w całości pławił się w łagodnych, mleczno-alabastrowych barwach sophisti-popu, nowy kawałek nosi w sobie nieco bardziej różnorodną paletę kolorów. Kilka planów nachodzi na siebie równolegle w odpowiednich momentach: w głębi przewija się chórek, bas stabilizuje całą konstrukcję, syntezatory delikatnie przecinają całą oś, a wokal wprowadza luz i przebojowość. Jest tu coś z groove'ów Curtisa Mayfielda, a od 3:11 pojawia się duch Jacko, czyli Dornik wciąż robi swoje w trochę innym stylu i pozostaje tylko czekać na rozwinięcie pierwszego wątku. –T.Skowyra
Zanim jeszcze zasilił szeregi Mad Decent i wraz z nim wyruszył na misję rewolucjonizowania pojęcia nowoczesnego popu, nasz ulubiony Barcelończyk wydał pod różnymi szyldami kilka zdecydowanie wartych uwagi EP-ek. I tak jak na ponad rocznym bicie "Marijuany" Chrome Sparksa, świetnie popłynęła w tym roku Kitty, tak tytułowy z alizzzowskiego Collapse (EP) dostał się Dreamonowi, który z kolei przez pryzmat swoich wcześniejszych dokonań zdaje się być średnio interesującą postacią. Ta lekka bezbarwność typa nie zmienia jednak faktu, że jego lukrowe, "podpedalone" r&b wyciska ósme poty z ultranośnego charakteru bitu i efekt końcowy tej "współpracy" to czysta rozkosz dla uszu. No i cieszy, że "Collapse" zalicza drugie życie, może więcej osób dotrze w ten sposób do Alizzza. -W.Chełmecki
Wcześniejsze single Dua Lipy z "Be The One" na czele, zrobiły na mnie zdecydowanie większe wrażenie. Mimo że nie zwiastowały jakiegoś wielkiego przetasowania w świecie mainstreamowego popu, ale na pewno wzbudziły apetyt na naprawdę nośny debiut płytowy. "Blow Your Mind (Mwah)" rozczarowuje sinusoidalnym poziomem intensywności. Rozpoczynamy od intra snutego do naprawdę soczystego EDM-owego refrenu – największego atutu piosenki, ale niestety z jego końcem zataczamy koło i okazuje się, że tamten wstęp był jak każda kolejna zwrotka, przez co łatwo stracić uwagę. Rozpędziliśmy się do odpowiedniej prędkości, czujemy wiatr we włosach, ale nagle dajemy po hamulcach, bo przed nami światła zmieniły kolor na czerwony. I tak co skrzyżowanie. Jeżeli Brytyjka w przyszłych numerach będzie obdarzać mnie takimi pocałunkami, których czułość nieznacznie przewyższa witanie się z ciocią na imieninach, wolę pozostać we friendzone. –A.Kasprzycki
Ślizgowa ludożerka czekała w napięciu, Duchu był anonsowany jako młoda nadzieja, a recepcja o dziwo też bardzo pozytywna. Zupełnie tego nie rozumiem. Koleś mieszka w UK, no ale jednak siara jest siarą. No bo siarą jest taki refleksyjny emo-rap w typie 18L spotyka Gutka, nawet jeśli w podkład wepniemy egzystencjalne boleści Casha, odgłosy zapalanych zapałek i refleksyjne pianinko. –M.Zagroba
Matt Mondanile – jeden ze skrzydłowych znanych i lubianych Real Estate oraz głównodowodzący projektem Ducktails – znów czaruje. "Headbanging In The Mirror” to rozkoszna indie-popowa sjesta, której nie powstydziłyby się ziomeczki pokroju Maca DeMarco czy Juliana Lyncha, ale wiem, że za tymi gitarowymi plecionkami i osobistymi lirykami może stać tylko autor rewelacyjnego albumu The Flower Lane. To świetny prognostyk przed następnym wydawnictwem i jestem ciekaw, co były chłopak Julii Holter tym razem nam wysmaży –J.Marczuk
Jakieś pół roku temu pojawił się w naszym kraju projekt o nazwie Warszawska Szkoła Disco Polo. O co chodzi? Bardzo ogólnie: grupa zaprzjaźnionych muzyków (są m.in. dziewczyny z Enchanted Hunters czy Kuba Sikora nagrywający teraz w duecie AlaZaStary) spotyka się w określonym miejscu oraz czasie i wspólnymi siłami nagrywa piosenki z pogranicza disco polo (tego oldschoolowego jak mniemam), a potem wrzuca na SoundClouda efekt pracy. Zdaje się, że INICJATOREM tego projekciku jest dobrze nam znany GAGATEK, czyli Szymon Lechowicz z Sorji Morji. Z całego KATALOGU WSDP upatrzyłem sobie numer "Arkadia" wykonany przez zespół Dukat, który akurat pokazuje, że z tym disco polo to trochę ściema. Brzmi to bardziej jak słowiańska Sally Shapiro, a nie toporne kawałki klasyków muzyki chodnikowej sprzed ponad dwóch dekad (no okej, przekopałem się swego czasu przez wiele disco polowych płyt i faktycznie można tam znaleźć niezłe skarby). Synthowy aranż i harmoniczny przebieg to też inne światy, a refren jest jednym z najfajniejszych w tegorocznej muzyce z PL. No i tekst – czy ktoś w polskiej piosence pisał tak czule i z miłością ("Laser gładzi kreskowy kod / zaraz poczuje własności moc / Poliestru dotyk, plastiku przyjemny chłód / Zaspokaja rozbudzony, rozbudzony we mnie głód") o sprzedaży towarów w galerii handlowej? Nie przypomina mi się, więc bez wahania zalecam wrzucić na pętlę "Arkadię", a tymczasem ja lecę na zakupy, elo!–T.Skowyra