Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Niewiele wiem o tej filigranowej wokalistce oprócz tego, że pochodzi z Korei Południowej oraz że jej jeszcze świeża EP-ka premierę miała w tym miesiącu. Développé, bo tak nazywa się rzeczone wydawnictwo, to całkiem sprawnie skrojony synth-pop, któremu zdarza się miewać momenty zarówno w kategorii nośnych motywów (”Delete”, ”So High”), jak i interesujących zabiegów producenckich (”Twenties”). Gdyby nie zamulająca końcówka, czyli dwa ostatnie tracki (które należało zwyczajnie wypierdolić), prawdopodobnie widzielibyśmy się w dziale recenzji. Jednak bardzo narzekać nie mogę, bo tych dobrych momentów jest tutaj więcej niż tych złych. Szczególnie ”Delete” wybija się na tle reszty, nie tylko ze względu na chodzący za mną od kilku dni chorus, bo i zwrotki tu też nie są od czapy. W zasadzie Azin mogłaby być taką koreańską Izą Lach, bo Koreanka i łodzianka operują podobną paletą emocji, pod względem barwy odległe też od siebie nie są, a i producenckie patenty są w obu przypadkach zbieżne (najlepszym przykładem jest właśnie ”Delete”, który automatycznie skojarzył mi się z”Million”), z tą różnicą, że jeśli mówimy o Azin, określenie "wokalistka" jest tym jedynie zasadnym. –M.Lewandowski
Po całej serii różnych wydawnictw Abraham Orellana wreszcie prawilnie follow-upuje Electronic Dream. Nowy krążek będzie prawdopodobnie kontynuacją debiutu w równej linii, na co wskazuje już tytuł, Dream World, ale chyba i zawartość, o czym świadczy singiel "Day Dreams". Może to nie jest potężny klubowy banger, ale i tak sporo tu tańca. Z tym tylko, że w kawałku pobrzmiewa nostalgia lat dziewięćdziesiątych znana z house'owych czy transowych hitów z list przebojów (spoglądam na rzeczy w stylu "King Of My Castle"). Jest w miarę spokojnie, rześko, klimatycznie, ale dresiarski target też będzie ripitował, bo araab dostarczył hooki dla każdego i liczę na to, że na nowym długograju dostarczy ich jeszcze więcej. –T.Skowyra