Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Poznaliśmy już sporo numerów ze wspólnego mixtape’u Young Igiego i Pikersa, i choć ten pierwszy pokazał się w nich znacznie powyżej oczekiwań zaledwie obiecującego newcomera, to mimo wszystko ten drugi stanowi tu faktyczny środek ciężkości. Elbląski raper ma aparycję rasowego trupa, a jego stary wygląda jak Liroy, ale jak czasem zajebie zwrotę, to autentycznie nie ma co zbierać – jeśli czytają to tacy, którzy mają cierpliwość śledzić jego fanpage, to dobrze wiedzą, o czym mówię. "Pilot" to póki co najlepszy kawałek duetu, w którym Igi z fantazją snuje się po bicie, zręcznie lawirując między śpiewem a rapem, a Pikers puentą (patrz 2:12) zjada całą tegoroczną rapgrę i udowadnia swoje ponadprzeciętne wyczucie frazy. Co tu dużo mówić: panowie, mówię do Was Słońce i czekam na ten mixtape. –W.Chełmecki
Zawsze trochę mnie dziwiła tak ogromna popularność tego diastemicznego grajka. Jasne, to super granie, a koleś jest (póki co) bez wpadki na koncie, ale skąd te rzesze adoratorów? Nie żebym miał temu coś przeciwko – zawsze się raduje, gdy dobra muzyka znajduje odbiorców. Luzackich i bezpretensjonalnych dźwięków nigdy dość, a "On The Level", trzeci już singiel z nadchodzącego This Old Dog utrzymuje tę tendencję. Przełamuje za to dotychczasową, bardziej akustyczną orientację, opierając utwór na rozpływającym się klawiszu, co nadaje mu nieco hauntologicznego klimatu (jaki miało na przykład "Chamber Of Reflection"), z którym Kanadyjczykowi zdecydowanie do twarzy. W efekcie dostajemy najlepszą z tegorocznych piosenek Maca i zapewnienie, że majowy longplay będzie, po raz kolejny, warty uwagi. –A.Barszczak
Co prawda Adi Nowak na skądinąd przyjemnym Nienajprawdziwsze EP nie uniknął okazjonalnej czerstwizny, ale żeby z taką łatwością wskoczyć do bagna – o fuj – holak-hopu? Bo przecież zarówno ten, jak i inne nowe single poznańskiego rapera spokojnie odnalazłyby się na The Introvert – ba, "Sen Intro" nawet koresponduje tematycznie. "Kalesony" niestety dobijają dna, na co składają się kompletnie nieudolne próby łapania melodii, koszmarny anty-flow grzecznego chłopca i cały wysyp wywołujących ciary wstydu linijek w typie "Bez niej jestem tylko kalesonem niedającym ciepła" czy – o zgrozo – "Daję Ci tytuł gościary, z którą nie mogę być nie do pary"; podkład też nie ratuje sytuacji. Może to wynik współpracy z Asfaltem, a może po prostu przestał jarać, ale Adi ewidentnie stracił swój największy atut, a więc autentyczny luz; w każdym razie w kontekście "Kalesonów" przychodzi mi do głowy jedynie taki komentarz. –W.Chełmecki
"If seeing meant that you would have to believe in things like heaven and in Jesus and the saints and all the prophets?" – śpiewająco pytała przed laty Joan Osborne. I tak, jak nie przekonuje mnie jakieś – nie wiem – doktryniarskie dowodzenie słuszności panteizmu, tak samo totalnie nie znajduję interesującym pseudo-refleksyjnego pytania-statementu z pierwszego zdania. Dziś angażującą filozofię uprawia się na obszarach objętych programami taniego budownictwa. Kiedy Kevin Gates bierze na warsztat popowy szlagier "One Of Us" i przyozdabia go retoryką slumsów, wtedy robi się naprawdę ciekawie. Jak policzysz sylaby, ogarniesz pattern rozkładania akcentów w poszczególnych utworach na Islah i nie jesteś na bakier z wokalnymi możliwościami reprezentanta Atlantic, to pewnie powiesz, że bez rewelacji i w ogóle dziesiąta woda po kisielu reprezentatywnych hitów. Ale nic bardziej mylnego – każda nawinięta tu bzdura, będąca próbą "sięgnięcia wyżej", faktycznie brzmi jak cieszący się intelektualną autonomią manifest. Ja wiem, że trapfoniaste szelmy korzystały już z klęcznika, no ale wskażcie drugi taki mantryczny refren nawinięty z taką swadą. –W.Tyczka
To teraz czas pochwalić klawiszowy pop z naszej ziemi. Natalia Moskal nie jest już debiutantką, bo na swoim koncie ma EP-kę Anguana, która pokazuje, w jakim muzycznym obszarze porusza się wokalistka. Zgadliście: inspirowany ejtisowymi syntezatorami pop z przebojowym zacięciem. I wszystko wskazuje na to, że Natalia pozostanie przy tej optyce, czego dowodzi zapowiadający długogrający album singiel "Lustro". Umiejscowiony gdzieś między synthwave'owym vintage-popem ze ścieżki dźwiękowej Drive (za produkcję odpowiada znany z Flemings Łukasz Maron, więc wszystko jasne) i duchem rodzimego popu z lat osiemdziesiątych (tropy może nie do końca trafione, ale myślę o Kombi czy zapomnianym bandzie Roxa), a sekcja rytmiczna zahacza wręcz o stary polski post-punk kradnący piosence odrobinę lekkości (choć outro fruwa jak należy). No i jest też śpiewająca Natalia, która w wersji a capella mogłaby się załapać do chóru Mazowsze i to jest naprawdę interesujące. Tak jak całe "Lustro", więc wypatruję wieści o longplayu Songs Of Myself, który, mam nadzieję, ukaże się już za jakiś czas.
PS: fryzura w typie misia koala Natalii − 10/10. −T.Skowyra
Tego się nie spodziewałem, ale cóż: tropikalna choroba EDM-u, która rozprzestrzeniła się po całym mainstreamie, dopadła KStewart. Obawiam się, że to ten sam rodzaj bakterii, które zaatakowały Alunę i George'a, więc nie jest dobrze. Przeboju z "Hands" nie będzie, choć zamiar był ewidentny. Za mało wyrazisty to song i w dodatku konkurencja jest ogromna. Ale najgorsze jest to, że zamiast wypuszczać kolejne znakomite kawałki, Kate tak szybko szuka szczęścia w utartym schemacie dzisiejszego popu. Oczywiście spadek formy nie jest aż tak drastyczny, ale naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Dlatego mam nadzieję, że to będzie dla niej dobra nauczka i że za jakiś czas będziemy postrzegali "Hands" jako wypadek przy pracy. Więc zastanów się, dziewczyno, zadzwoń do Lewisa Jankela i wracaj do zdrowia. −T.Skowyra
O ile "Piątek" urzekał zwyczajnym, bezpretensjonalnym dążeniem do wykrojenia jak najbardziej wyrazistego hooka, to "Zagadka" wydaje się być lekko cyniczną, leniwą odpowiedzią na potrzeby publiki zachłyśniętej chartsami, skumulowaną kopią dominujących trendów. Modny podkład z gitary ("Still Got Time", "Reality" – wystarczą dwa przykłady z listy Bilboardu), przetworzony wokal, czyli klasyk co najmniej od czasów "Lean On" i lekko dancehallowa podstawa dominują w tej konstrukcji. Lanberry czasem wznosi się ponad te klisze, ale ostatecznie nie przedstawia tak wyrazistych melodii, jakbym sobie życzył. Refren trochę rekompensuje niedociągnięcia, ale wobec tej wokalistki poprzeczka została zawieszona całkiem wysoko i "Zagadka" pozostawia pewien niedosyt. –J.Bugdol
Gucio, czyli młodszy brat Szamza, obiecującego łódzkiego rapera, o którym zdarzyło mi się wspomnieć, nie jest debiutantem na polskiej scenie. Na początku były uzależniające "Słodycze" – napędzana wielobarwnym podkładem Geezy'ego opowieść kilkuletniego dziecka o jego zamiłowaniu do słodkości cieszyła i sprawiała całkowicie nieironiczną przyjemność. Choć "Power Rangers" nie zachwyca tak mocno, nie można zaprzeczyć, że mamy kolejny hit. Przy okazji widać, ile znaczy dobry producent (tym razem również świetny Swizzy) i realizator nagrań (tutaj obstawiam oczywiście Szamana), którzy przy odrobinie wysiłku tak pokierują niespecjalnie świadomym MC, by kawałek, który nagra, cieszył ucho. Młody Gustaw ma dopiero 8 lat, zastanawiam się, co by ze mnie wyrosło, gdybym w jego wieku słuchał Gucci Mane'a, nie Crazy Froga. –A.Barszczak
Jak już zdążyliście się zorientować, w naszym kraju dość trudno o r&b z prawdziwego zdarzenia. Poza takimi iskierkami jak Chloe Martini, Rosalie. czy Smolasty w temacie panuje smutek i bieda. I pewnie nie jesteśmy jedynym europejskim krajem, który cierpi z powodu tego braku. Pomyślcie na przykład o Hiszpanii: znacie jakiegoś wykonawcę r&b z tego kraju? No właśnie. Dlatego podejrzewam, że Belén Vidal aka BFlecha to taki odpowiednik naszych krajowych r&b RODZYNKÓW. Związana z labelem Arkestra Discos artystka ma już na swoim koncie debiut βeta (sprawdźcie), kilka singli ("Specius Presente" brzmi jak singiel hiszpańskiej wersji Liz), a na horyzoncie już jawi się sofomor Kwalia. Jego pierwszym zwiastunem jest "Rutas Circulares" – mknący na lekko trapowym podkładzie, wyścielony delikatnymi pacnięciami w syntezator song zaśpiewany oczywiście w ojczystym języku Belén. Dziewczyna ewidentnie "czuje" materię, w której się porusza, bo refren nienachalnie wbija się do głowy, a odpowiednio wyważona "współczesna" produkcja uwypukla duszę tracka. Pozostałe piosenki z nadchodzącego LP są również interesujące, więc nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na cały album. Powinno być dobrze. –T.Skowyra.

–W.Sawicki