Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Better Person: Od zawsze bardzo mocno identyfikuję się z tworczoscią Wojciecha Bakowskiego. "Sprawy" to moim zdaniem jego powrot do świetnej formy. Artysta jak zwykle sam po cichu, w domu pielęgnuje swoje światy i mikrowzruszenia. Polecam z serca.
No dobra. To dzięki. Miłego wieczoru!
Better Person: Aldona, królowa polskiego outsider-popu, po latach wróciła z być może jej najlepszą produkcją. Tropikalny, krzywy beat, gruby syntezatorowy hook, niepokojąca atmosfera choroby umysłowej, video (jak zwykle) na miarę post-internetowych teledysków Deana Blunta - jestem fanem.
Better Person: Kiedyś, bardzo bardzo dawno temu grałem z tym przemiłym panem koncert w Brukseli. Po wielu latach ukazał się jego debiutancki singiel, w którym właściwie ze wszystkim mi po drodze. Delikatna produkcja, język francuski i przepiękny hook w septymowym refrenie. Polecam gorąco.
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Zakwaszony Daft Punk spotyka robotycznego Ariela Pinka, czy może Daft Pink zakwasza spotykanego Ariela Punka?We wszechświatach równoległych c.Kostry wszystko (nie)jest (nie)możliwe, a jedyną zasadą fizyczną jest prawo Olcotta "kto nie idzie ten się cofa".
To już dość stary utwór (takie mamy czasy, że 7 miesięcy to prawie wieczność), ale wciąż żywię mały sentyment do tego poczciwego, uderzającego w czułą nutę szumidła. "Keep You Close" to romantyczny dream-pop/shoegaze, którym trudno mi pogardzić. A może to tylko halucynacje z braku światła?
Co się dzieje w tym bicie, to ja nawet nie, jakieś opiłki twórczości Prefuse 73, idmowskie sprzężenia, ogólnie cholera wie co. Earl też jedzie tu z jakimś chorym strumieniem świadomości. Prawdziwie eksperymentalny rap na poziomie, a nie jakieś Death Grips.
Ilu jest Kruli na świecie? Podobno trzech, choć niektórzy twierdzą, że sześciu, ja natomiast myślę, że jest ich ostatnio nieskończenie wielu. Jacob Allen wydaje się być kolejnym wiernym naśladowcą sławnego rudzielca. Jego nowy numer to mocno jazzujący, kawiarniany utwór dla zaprawionych w bojach ciem barowych. To taka piosenka, że nie będziecie pamiętać, co się wydarzyło poprzedniej nocy.
Od jakiegoś tygodnia Bludwork to mój ulubiony ziomek, bez przerwy słucham jego idiosynkratycznej, post-house'owej muzyki. Kalifornijski producent ma niezwykłe ciekawy pomysł na siebie i na swoją twórczość, postanowił ubrać swoje emocjonalne lamenty w lśniące szaty modernistycznego, kosmicznego r'n'b, którego futuryzm nie jest tylko efektownym sztafażem, a samą esencją. Gorąco polecam ten carpiwave krążący po lopatinowsko-drake'owej orbicie.
No w takim składzie personalnym to ja Muchy szanuję. Udostępniona wczoraj "Miłość" przypomina bardziej stonowane utwory z drugiej płyty poznaniaków. Najnowszy singiel promujący trasę Xerroromans z dużą wprawą ogrywa ulubione musze patenty, czyli trochę smithsowszczyzny, post-hardcore'u i polskiej szkoły piosenki. Wciąż jest to spoko.
Dawno nie było tu faworytki internetów z Bostonu, jakieś trzy miesiące hehe. Na szczęście artystyczna nadpobudliwość nie przeszkadza Clairo w tworzeniu kolejnych przyjemniackich utworów. Tym razem postawiła na delikatną, synthową balladę, która umili Wam ponure jesienne popołudnia.