Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
19-letnia Brytyjka w typie młodej Denise Richards wtłacza nam do głów nowoczesny, kanciasty gaypop o wrzeniu nastoletniego serca. Miła, niezobowiązująca piosenka, ot tak, po prostu.
Skinnerowska (pamiętacie jeszcze tego typa?), trochę protekcjonalna w treści tyrada o szkodliwości zażywania narkotyków. Gisu poleca to rachityczne dobro.
Największy słodziak na rapowym podwórku pełnym robiących groźne miny zbirów wrzuca kolejnego nowofalowego cukiereczka w jutjub. Pierwsza randka jak ze snu niepoprawnego optymisty.
Kendrick "Mówię tylko ważne rzeczy" Lamar i SZA z wielką estymą hołubią bogactwo i różnorodność afrykańskiej kultury. Owszem, utwór lśni niczym krwawy diament, ale to klip wjeżdża tutaj cały na biało.
Halo, dzwoni młodszy, równie depresyjny kuzyn legendarnego w niektórych kręgach "XO Tour Llif3". Niezłe piszczałki, panowie producenci.
Matt Cutler konstruuje fraktalne pałace na żyznej glebie w samym środku stratosferycznej dżungli. Siedmiominutowa, zajmująca podróż w głąb siebie.
Zapracowany coverband wczesnego Talk Talk z wielką swadą i bez kszty skromności wkracza do akcji. Tylko niech lepiej uważają, żeby Yorke nie pozwał ich za basik z “All I Need”.
Norwesko-brytyjski duet dobrze wie, jak mi się przypodobać. Przepis jest stosunkowo prosty: zaprosić na wspólną prywatkę Nite Jewel, Jessie Lanzę i Junior Boys pod patronatem ciętych, przepoławiących na dwie części klawiszy. Zakochajcie się w tej dwójce na zabój, zanim będzie za późno.
Długo musiałem czekać na oficjalną premierę tego bubblegum-popowego cudeńka, ale nareszcie jest. Wave Racer wyciągnął następną modernistyczną perłę ze swojego producenckiego portfolio. Liz oczywiście w niczym mu nie ustępuje i jak zawsze oferuje pełen poptymistyczny pakiet.
Okazuje się, że Pharrell wciąż to ma, zwłaszcza za konsoletą. A Uzi? No cóż, moi ludzie to klasyk.