Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Może i nie jest to wyczekiwana przez większość "Huba Buba", ale to wciąż wysmakowana, synth-r'n'b-popowa żujka z rapową domieszką. Inspirowana soulowymi mentorami (Gaye, Prince, Wonder) i europoejską szkołą songwritingu (Prefab Sprout) muzyka miasta z końca dekady. Hynes chyba nigdy nie był tak dobry, tak że spodziewajcie jeszcze kilku utworów z Negro Swan...
No może nie od razu singiel roku, ale na pewno bardzo fajny utwór.

Rozmiłowany w klawiszowej retromanii Dev Hynes wraca ze swoim trademarkowym, nieco rozleniwionym synth-popem sławiącym przebogatą afrykańską kulturę. Klasyczna, mająca swoje korzenie w latach osiemdziesiątych kompozycja z akustycznym, wyciszonym mostkiem to mieszczańska, laidbackowa muzyka środka z wyimaginowanego świata, w którym chciałbym żyć.
ZaStary:
Świeża sprawa. Cały album Harlan & Alondra jednym razem przywołujący ducha najlepszych czasów Neptunes, innym pulsujący żywo granym west coastowym hip-hopem, jest wart sprawdzenia. O "Trouble On Central" zdecydował teledysk i "kopnięty" przez Buddy’ego clap na 2:43 (video). Ten obraz idealnie oddaje to czym jest zamykający frazę clap na cztery.
Najpopularniejszy w tej chwili rapowy boysband wśród rymowców przywdziewa szaty królewskiego duetu z południa, czyli nieodżałowanego Outkast. Macie do spalenia grubego bata w upalne lipcowe popołudnie? To wpisujcie się na listę zajawkowiczów trupy Kevina Abstracta.
Jedyna prawdziwa syrena w dzisiejszym popie łamanym na rap (doceniam ostatnie mermaidskie starania Minaj, ale to nie to) szuka obsypanej kosztownościami wyspy skarbów i znajduje ją w efektownym, house-r'n'b-popowym refrenie, który błyszczy jak miliony monet. Krnąbrna panna Banks znowu otwiera bangerowy sezam, bądźcie zatem jak Scrooge McDuck i korzystajcie z dobrodziejstwa tego przebojowego inwentarza.
W cholerę utalentowany ten młodzian z Norwegii. Każdy jego ostatni utwór to wysublimowany, indie-popowy strzał między oczy fanów Maca DeMarco, choć Nicolas jest coraz bliżej wykucia własnego stylu. Chore uczucie, kiedy niezal z Europy jest lepszy od tego amerykańskiego.

