Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Duchologia: W duchologicznym synthwave Polax słyszę, mimo pewexowo-kurortowego sztafażu, mniej Kombi niż italo disco z pierwszej połowy lat 80, powiedzmy a la wczesne nagrania Kirlian Camera. Jest to bardzo miła rzecz.
Duchologia: Wiesława Miernika możecie znać ze słynnego i kowerowanego nieraz utworu "Cztery Szlachetne Prawdy". Zachęcam do cierpliwego wysłuchania innych outsider-popowych produkcji songwritera z Suchedniowa, tak jak słucha się Jandka. Źródłem jego inspiracji są zapewne Beatlesi i Czerwone Gitary, ale wokal i garażowa produkcja dają zupełnie niebywały, szorstki efekt.
Duchologia: Mrożony scandi pop-rnb na "owadzich" bitach, jakby podkradzionych Autechre, albo nawet Kuedo. Niedoszła tegoroczna polska kandydatka na Eurowizję. Około 2009 jakiś producent samochodów już dawno kupiłby tę piosenkę do reklamy i słyszelibyście ją wszędzie.
A oni wciąż myślą, że Młody G to raper...


Protegowani Young Thuga wypuścili w tym roku wyjątkowo do rzeczy post-trapowy albumik, gdzie najjaśniej świeci właśnie tytułowy utwór. Najbardziej cenię w nim nadający świeżości kompozycji gitarowy sampel i bardzo melodyjne wejście Gunny. Fajne to!
A teraz niespodzianka, czyli syntezatorowe, nostalgiczne wyznanie miłosne świeżo upieczonego męża, który terminował kiedyś w niemieckim dance-prog-popowym zespole Panda People. Kameralny, bedroomowy synth-pop stworzony do romantycznych kolacji we dwójkę. Urokliwa, niepozorna hybryda Johna K. z Junior Boys.
Komentarz czytelnika (Paweł Wycisło): Jeszcze nie otarłem uszu ze śliny po "The Echo Of The World", nadal z trudem przełykam ślinę przy "Leave Him Now", a tu kolejne dokręcanie śruby, jakby to był pieprzony Henry James. Niby wszystko jest w porządku, pod kontrolą, w bezpiecznym wydaniu album-tracka, ale nadchodzi druga minuta i dwudziesta sekunda i szlachetną indie-rockową prostotę (starannie pielęgnowany brak zaangażowania, upiorną rezygnację) rozsadza desperacja. Tylko tak warto żyć, gdy jesienny spleen zagląda prosto w oczy.
Komentarz czytelnika (Wiktor Małolepszy): Kolaboracja największych twórców polskiej sceny internetowo-ironiczno-hiphopowej. Na wyprodukowanym przez wiecznie młodego i perspektywicznego jak Paweł Brożek Szamza hewracorowym bicie dzieją się i rzeczy zabawne - pamflet na polską hipermasculinityczną kulturę rapu w zwrotce Sowy - jak również zwyczajnie śmieszne - Młodszy Brat wcielający się Belmondziaka z dyskontu. Jakkolwiek jednak spojrzy się na ten trak liczy się jedno - refren to majstersztyk w swojej prostocie i chwytliwości. Trawestując komentarz czujnego internauty - jeśli Sowa będzie rozwijał się w takim tempie to za 20 lat zje całą polską scenę.
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Co ja poradzę, że mnie roczulają takie post-lennonowskie, wypełnione kwaskowatym blaskiem, lejące się jak zegary z San Salvador flagmatyczne tune'y? Czy makdemarko śni o truskawkowym gościu? Czy może to tylko śpiew samotnych truskawek?