Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Coals (Kacha): nadal podtrzymuję zdanie, że "Licking An Orchid" to najlepsza piosenkowa piosenka tego roku. ja tam chyba najbardziej cenię tych, co ciągle zaskakują i fajne były ambientowe traczki i fajne były kolażyki, pop też spoko. i jak krzyczy do ludzi i jest przywiązany do łańcuchów i wali strobo, no taki agresywny yves też spoko. jestem ciekawa, co będzie dalej. no ale wracając do traczka to bardzo fajnie jest to zbudowane. tak lekko! i odbicie piłeczki przez James K, wow. jeszcze Yves przemawiający jako kobieta. no ale od 3:01 jest najlepiej jednak. no fajnie to wygląda na mojej playliście z trapami.
Trochę śledzę już poczynania Yellow Daysa, ale dopiero wyczilowane, jazz-r'n'b-popowe "What's It All For?" pochłonęło mnie bez reszty. Młody Brytyjczyk na spokojnych, ciepłych falach swojego nowego numeru surfuje niczym Krule w przebraniu DeMarco na sesji nagraniowej u Internetów. Lajków z tego za wiele nie będzie, ale co z tego, skoro to tak dobre.

Future'owski, brzmiący jak zapowiedź bardziej melodyjnego Narkopopu "Koper" to najlepszy Kaz od dawna, to nokturnowy, błyszczący numer, który delikatnością bitu i chwytliwością autotune'owego refrenu ("nie mogę spać bez benzo") pozostawia w pokonanym polu wszystkie tegoroczne kawałki Jacka. Nie dość że elegancki, ripitowalny trap, to jeszcze przekazuje ważne życiowe mądrości: "nienawidzę reggae i nie pijam yerba mate".
Taki właśnie jest ten niesamowicie nośny, synth-r'n'b-popowy refren, jeden z moich ulubionych w tym roku.

Po nabuzowanym Bedoesie czas na trochę kojącego wyciszenia w towarzystwie eterycznego, mitchellowskiego freak-folku Jessiki. Polecam tę allegrowiczkę.
Komentarze czytelników:
Grzegorz Spychaj: Jeśli Andrzej Frycz Modrzewski miał rację, to po odsłuchu "Kwiatu Polskiej Młodzieży" jestem spokojny o ten kraj. Bedoes odpowiada na najczęściej spotykane hejty na jego temat seks z czternastolatką ("Dostałem wezwanie / złożyłem zeznanie / i zjadłem śniadanie i sprawa zamknięta"), strata wagi poprzez ćpanie ("Zacząłem ćpać w drugiej klasie / Skończyłem ćpać w drugiej klasie") i nieskończoną edukację ("Rzuciłem gimnazjum po tym jak je zdałem / powtarzałem klasę indywidualnie"). W jednym hejterzy mieli rację – Bedi to nie raper. Jest na to zbyt szczery. Realtalk Borysa uzupełnia minimalistyczny bit Kubiego. Najlepsza jednak jest czwarta zwrotka acapella, w której znowu pojawia się wątek relacji Bedoesa z ojcem. To składa się na najlepszy utwór Bediego w życiu. I wiem, że "Gustaw" i "Kobieto ty puchu marny", ale tak się składa, że wolę Wielką Improwizację.
Kuba Bugdol: "Nie jestem raperem, bo jestem zbyt szczery". szczery, nieszczery – wszystko mi jedno. paradoksem tego tracka jest to, że Bedi jest tutaj bardziej raperem niż traperem, nawet mimo histeryczno-egotycznej nawijki przypominającej jeden wielki follow-up do "Gustawa". delikatnie grime'owy bit Kubiego, osiedlowa, desperacka gorycz i newschoolowe pancze z nowym dolce vita w tle. ciągła jedność przeciwieństw, przechwałki i depresje – stąd tak wielka popularność gościa, który już jest klasykiem.
Dziewiętnastolatka z Brooklynu to kolejna ciekawa artystka z wezbranej fali młodych, zakochanych w 90s singer-songwriterek. Indie-popowe, wzbogacone r'n'b-funkowym nerwem "Pussy Is God" olśniewa selektywną, gładką produkcją i nienachalną przebojowością. Amandla Stenberg musi być dumna, że ma tak zdolną dziewczynę.

Komentarz czytelnika (Krzysztof Cieślik): Jestem fanatykiem Auera, pół mieszkania zajebane Pezetami; i tak powiem: pan Paweł może rapować o niczym, zresztą, no powiedzmy sobie szczerze, tę historię w jakichś wariantach już dobrych kilka razy przybliżał, parę razy się zastanawiał nad życiem i wpadał w nostalgię spod znaku "wspominam stare dzieje jak składanki Volta", ciemną stronę miasta też opowiadał, tyle że co z tego, jak ja się pytam, gdzie jest płyta, bo może w grze nie brakuje utalentowanych koleżków, ale no kto robi to z taką pewnością siebie, tak SZTYWNIUTKO (musiałem). Dodatkowy plus za bycie na czasie ("to właśnie my, jak ćmy, młodzi, łysi i źli"). Jak mówi DJ Carpigiani: co tu rozkminiać, jest pierdolnięcie xD