Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Nie biorę się do dzieła, chociaż piękna psych-trapowa sztuka, nie gadaj mnie dziś nawet, że jest spoko, nie chcę mi się nic, jak liżę lody Carpigiani. Neapolitańska pochwała prokrastynacji łamanej na bezkompromisowe lenistwo. Wystarczy ciepły podmuch sirocco, żeby wywiać pół polskiej sceny rapowej, i to patrząc na nią życzliwym okiem.