Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Komentarz czytelnika (Wycieczka po dźwiękach): Bezpretensjonalny trzyipółminutowy letniak mający w sobie coś z debiutu Courtney Barnett, ale też handclapy przywodzące na myśl "Let's Go Surfing" The Drums. Slackerski klimacik spotyka świetne wokalne hooki - można by powiedzieć, że amerykańskie LATO DZIEWIĘĆDZIESIĄTE pełną gębą, gdyby nie to, że The Beths są z Nowej Zelandii.