Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Teraz na przełamanie wakacyjnej, beztroskiej konwencji trochę egzaltowanego mazgajenia się z klasą. Ten teatralny, melodramatyczny art-pop sytuuje się blisko performansów wokalnych Anhoni na bardziej konwencjonalnym niż zazwyczaj bicie Jamesa Blake'a. Posłuchajcie tego anielskiego chorusa zanim na krzywego zsampluje go Kanye.