Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Londyński kwartet łączy w swoim popowym laboratorium muzykę Prince’a z INXS, a do wszystkiego dolewa ekstraktu z perkusyjnej kubatury Phila Collinsa. Mój zaniepokojony futrzak twierdzi, że to jebnie. I faktycznie, jebło.