Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Propsowana przez Iggy'ego Popa japońska songwriterka z Nowego Jorku przestawia rockistowski semafor i wprowadza swój pianinowy, smutnawy indie-pop na żwawe, dyskotekowe tory. Liczę, że w tym przypadku końcową stacją będzie czołówka listy Carpigiani, ale nikt nie wie, jak będzie.