Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Louis trochę posmutniał, ale zupełnie mu to nie przeszkadza w komponowaniu kolejnych szlachetnych, bardzo ładnych piosenek, które dostarczają samych przyjemności wszystkim uzależnionym od niebanalnych progresji poptymistom. W drugim singlu promującym płytę w Brainfeederze (gość w końcu doczekał się należytego doceniania) gruntownie wykształcony muzycznie Kalifornijczyk stoi na kojącym rozdrożu między beachboysowskimi harmoniami a thundercatowskim jazz-soul-popem. Ten to ma szczęście, bo obojętnie w którą stronę pójdzie, to i tak będzie dobrze.