Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Słuchałem tego już kilka razy i wciąż jestem skonsternowany, w dalszym ciągu nie potrafię wydać jednoznacznej opinii. Gimb-nerd-trap na wczesnooddfuture'owym bicie, który jest tak wyrazisty, że aż daje po gałach. Koza mija bypassem grzęzawisko rapowej generyczności. Jeszcze do końca nie wiem, czy to dobre, ale na pewno jakieś.