Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Były japoński jutuber bez przypału poczyna sobie na scenie muzycznej, ale że nagra kiedykolwiek tak dobry kawałek, to ja w ogóle się nie spodziewałem. Miller w bardzo chwytliwy sposób mierzy się z drake'owskim, powodowanym sławą wyobcowaniem na post-r'n'b-popowym podkładzie Jam City. Se dacie lajka albo nie, a ja i tak nie przestanę tego dzisiaj słuchać.