Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Słyszałem na mieście, że ten gwiazdorski, pop-trapowy joint to druga część "Black Beatles", przyznam, że bardzo podoba mi się taka interpretacja. Ripitujcie do woli, ale pamiętajcie, że raperzy są jak samoloty. Gdy jeden wyda hita, trąbią o tym wszystkie media - milcząc o tych, co ciągle wypuszczają szajs. I to jest akurat ten pierwszy przypadek.