Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
George jak szalony czerpie z muzycznego dorobku lat dziewięćdziesiątych. Gość nie ma za grosz wstydu, ale na szczęście talentu do łączenia różnorakich nitek w okazały ścieg pod dostatkiem. W przypadku “Dumb” mamy do czynienia z bardzo udaną wypadkową szugejzowej mgiełki spod znaku MBV, indierockowej, leniwej melorecytacji z okolic Pavementu (0:53), a nawet odrobiny madchesteru. To wcale nie jest takie głupie połączenie, a nawet wręcz przeciwnie.