Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Norweski pop na sterydach z refrenem, którego nie powstydziłby się Lido w najwyższej formie. Mówią, że co za dużo, to niezdrowo, na szczęście nie dotyczy to tego napędzanego paliwem rakietowym utworu.