Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Co się dzieje w tym bicie, to ja nawet nie, jakieś opiłki twórczości Prefuse 73, idmowskie sprzężenia, ogólnie cholera wie co. Earl też jedzie tu z jakimś chorym strumieniem świadomości. Prawdziwie eksperymentalny rap na poziomie, a nie jakieś Death Grips.