Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Max Tundra, czyli żelazny kandydat na najlepszego przedstawiciela gatunku ludzkiego po pewnej przerwie znowu siada za fluorescencyjną konsoletą. Już po pierwszych taktach wszystko wiadomo, Jacobs jak zawsze odpalił idiosynkratyczny, bogaty harmonicznie synth-pop.