Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
No nie jest to najświeższy towar, ale słucham sobie styczniowych, zajebistych nutek, no bo jestem samolub i nie podam Ci nowości na tacy, przynajmniej nie w tym wpisie. Hymniczny, nsfworkowy synth-electro-funk pod auspicjami seksualnego wyzwolenia w cieniu Statuy Wolności. Ostrzegam, wysoki współczynnik powtarzalności, jeden raz to stanowczo za mało.