Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Ulubieniec Baracka Obamy i wszystkich fajnoamerykanów miał w tym tygodniu wypuścić nową płytę, ale nic z tego nie wyszło, więc na pocieszenie poszły aż cztery wakacyjne singielki. "Wala Cam", czyli mój faworyt, to słoneczny, bezpretensjonalny bengierek na słodkim, dość dynamicznym bicie o delikatnie footworkowym wydźwięku. Gdzie mój olejek do opalania?