
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Jack Tatum tym razem wyskakuje z kunsztownym, podszytym wajbem lat osiemdziesiątych synthwave'em wyprodukowanym z wielkim pietyzmem (selektywność!) przez niezwykle zapracowanego ostatnio Jorge Elbrechta. Egzystencjalny smutek zaklęty w songwriterskim krysztale.