
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Może i Robyn nie było na scenie aż osiem lat, ale w twórczości Szwedki niewiele się w tym czasie zmieniło, bo na jej comebackowym singlu wciąż obcujemy z mechanicznym, kanciastym dance-popem o repetycyjnym charakterze. Jednak nie poczytuję tego jako wady i bez wstydu wrzucam sentymentalny numer mojej skandynawskiej faworytki (debiutancki longplej oczywiście najlepszy, choć tam było zdecydowanie więcej r’n’b) na rotację.