Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Nie jest to może kolejne Summerteeth, ani tym bardziej kultowe Yankee Hotel Foxtrot, jednak trzeba przyznać, że Jeff Tweedy i spóła od lat konsekwentnie grają swoje i cały czas im to wychodzi. Głos Jeffa wzrusza mnie zresztą od zawsze, ale to temat na osobną dyskusję. Dziewiąta propozycja wydawnicza pochodzących z Wietrznego Miasta muzyków to kolejna dawka rasowego alt-country z domieszką indie popu i choć gdzieniegdzie Amerykanie przynudzają i cały czas bazują na minionych doświadczeniach (raczej nie spodziewajcie się niespodziewanego), to i tak mogą wpisać sobie do CV kilka kolejnych bardzo dobrych piosenek. Wzruszające "You Satellite”, ożywczy, stający w szranki z "War On War” "Random Name Generator” czy czułe "Magnetized” – to tylko pierwsze z brzegu przykłady. I mimo że całość trwa niecałe 34 minuty, to jestem pewien, że ich Star Wars okażą się tymi najbardziej wartymi odnotowania w tym roku. –J.Marczuk