Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Jak robić najmiększe piosenkowe core'y, to tylko z Bradem Woodem. Legendarny w midwestowym światku producent raz jeszcze, po datowanym na rok 2014 Is Surivived By postanowił wziąć odpowiedzialność za ostateczny kształt albumu emigrujących dziś z Deathwish do Epitaph Records Kalifornijczyków z formacji Touché Amoré i raz jeszcze finalny efekt jest bardziej niż zadowalający. Amerykańscy hardcore'owcy na Stage Four plasują swoje brzmienie dokładnie pomiędzy agresywniejszym skramz z debiutu, melodyjnym pop punkiem z poprzedniczki (25.09.2013, "Harbor", 2:17 – pamiętamy), a konsekwentnie podpierdalaną od ascendentów stylówką. Chłopcy nie pozwalają się rozryczeć z bezsilności nawet pomimo przejmujących tekstów wykrzyczanych przez żegnającego się ze swoją niedawno zmarłą na raka matką Jeremiego Bolma, ale też żadne z tego hulanki pokroju Modern Life Is War. Mają w sobie jednak coś ujmującego, gdyż żadnej z ich płyt nie da się nie lubić, nie czerpać choćby najmniejszej przyjemności z obcowania z tymi melodiami. Podsumowując: no ślicznie zagrali w tym roku ci nasi core'owi Green Day, no ślicznie! A końcówka "Skyscreaper" to spokojnie level ekspresyjnej końcówki "Satellite" Loma Prieta. –W.Tyczka