Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Pochodzący z New Jersey Topaz Jones pokazał się z dobrej strony przy okazji kilku tegorocznych kawałków, jak choćby "Tropicana" czy "Powerball". To taki rap, który powinni docenić fani Kendricka z "King Kunta" (chodzi o styl) – sporo groove'u, cała moc funkowych basów i bardzo przytomna, wyrazista nawijka. Obok oldschoolowego kroju Topaz stawia też na miękkie, zabarwione świeżymi nowinkami podkłady, zawsze jednak spoglądające na świat przez retro szybę (jak w "Get Lost / Untitled" czy w zaraźliwym "Sportscar"), a zdarzają się też takie niespodzianki jak podszyty cure'owymi gitarami hajlajt "Running Out Of Runway". Ogółem bardzo porządny zestaw, aczkolwiek kilka indeksów nie wnosi za wiele do całości ("Grass" i "Birds & Bees" jako odpowiedź na nowego Franka Oceana?), choć ostatecznie żaden track nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Fajny start przed czymś znacznie większym w przyszłości. Tak właśnie widzę Arcade. –T.Skowyra