
-
Oto Hiax Oto Hiax
(28 lutego 2017)Oto Hiax, w pierwszych sekundach, wjeżdża z soundscapem rodem z bezkresnych interludiów Boards of Canada. Ale to nie bracia Sandison i Eoin, a duet Mark Clifford oraz Scott Gordon stoją za tym dopiero debiutującym w pełnometrażowych zawodach duetem. Choć na wysokości drugiego, trzeciego, a potem siódmego indeksu zdamy sobie sprawę, że to również dobrze mogła być kooperacja ciepłych, przerzedzonych glitchem drone'ów Fennesza, wypadkowa promiennego IDM-u Ovala oraz software'owych algorytmów Autechre generujących dźwięki na podstawie pierwszych sześciu "zagranych" przez zespół wyimków. Syntezatorowa tkliwość pierwszej części płyty doskonale koresponduje z nieco mroczniejszym jej zakończeniem ("Lowlan" i perkusja na kształt dark ambientowego EAI zamykającego jakieś Supersilent).
Tego rodzaju atmosferyczna schizma w kościele patchworkowej elektroniki nie jest zabiegiem z urzędu skazanym na powodzenie. Ostatni raz te subiektywne impresje muzyki konkretnej, czy też power-ambientowej (o ile oczywiście nieco rozszerzymy ramy pojęciowe tego newspeakowego terminu), na szerszą skalę porwały mnie jedynie przy okazji kolejnej sesji z dyskografią Wolfganga Voigta, którego duch z całą pewnością wisi nad tymi co bardziej mirażowymi fragmentami LP Oto Hiax. Bardzo dużo tutaj formalnych sprzeczności, które jednak koniec końców okazują się angażować bardziej, niż jakikolwiek inny joint wypuszczony w Mego na przestrzeni ostatnich kilku lat. Tu jakiś flirt z minimalizmem i zelektryzowany Glenn Branca, tam paluch na klawisz i akord rodem z ejtisowego kosmische musik. Nieoczywista pod względem konstrukcji wyklejanka, po prostu. –W.Tyczka