Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Moja bardzo dobra koleżanka powiedziała kiedyś, że lubi Mumford & Sons, bo to taka piękna, inspirująca muzyka drogi. Oj dziecinko. Drogi to jest czas, jaki straciłaś na słuchanie jednego z najgorszych zespołów na świecie. Na Wilder Mind Marcus Mumford skumał, że trochę słabo grać całe życie na banjo, więc schował je do komody i chwycił za jedyny słuszny instrument: gitarę elektryczną. No dobra, chwycił za nią już wcześniej, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia, kiedy pisze się jedne z najgorszych piosenek na świecie. Jest wygrzew, są z punktu widzenia popkultury gallagherowskie inklinacje, jest "flircik z elektroniką", nie ma za to choćby sekundy, w której ten przychlast w wieśniackiej czapeczce i obleśnej koszulce na ramiączkach jest w stanie mnie zainteresować. No ale tak to już jest, kiedy jest się jednym z najgorszych songwriterów na świecie, c’nie? –W.Chełmecki