Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Szczerze mówiąc, nie jestem metalowym specjalistą. Co prawda moja znajomość blacku daleko wykracza poza Deafheaven i dwa kawałki Burzum, ale liczba płyt z tego gatunku, które rocznie obczajam daleka jest od biblijnej liczby bestii. Zespół ten sprawdziłem stosunkowo niedawno, zachęcony różnymi opiniami w Internecie. Wprawdzie płyta jest z lutego, ale na dobre płyty nigdy nie jest za późno, a jesienna aura tylko sprzyja chłonięciu takiej muzyki. Misþyrming to projekt dwóch gości (obecnie skład jest poszerzony z racji koncertów) z Islandii, gdzie rola jednego z nich ogranicza się do tłuczenia w bębny. Nie jest to żaden hipster metal, ani teologiczno-awangardowe granie spod znaku Deathspell Omega. Pieśni Ognia I Chaosu (tak Google Translate tłumaczy tytuł) to zwarta porcja kreatywnego i ciekawego, ale jednak stricte blackowego napierdalania. Utwory nie są na jedno kopyto, riffy są rozpoznawalne, a całość trzyma klimat inny i ciekawszy niż sesja RPG w piwnicy. Jeśli nie macie problemu z szatanem, to polecam gorąco, bo być może to już teraz najlepsza kuc-muza, jaka ukaże się w tym roku –A.Barszczak