Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Wydanie najnowszego albumu Macieja Obary w ECM to "stylistycznie" decyzja wręcz oczywista. Nie mogło być inaczej, muzyka kwartetu ma w sobie te wszystkie charakterystyczne elementy jakie cechuje – dość mglista, ale jednak pomocna – etykietka ecm-jazzu. Filmowa fraza bliska Stańce ("Ula"), impresjonistyczne, czasem wręcz popowe ("Sleepwalker"), czasem zahaczające o XX-wieczną poważkę pasaże ("Echoes") Dominika Wani (tutaj na myśl przychodzi kolejny reprezentant ECM – Marcin Wasilewski) przypominają nocne noir-soundtracki Suspended Night, Lontano, a w żywszych fragmentach wczesne albumy Jana Garbarka. Obara nie daje jednak powodów do oskarżania go o uczniowskie kopiowanie czy też zbytnie zapatrzenie w mistrzów i to chyba największy atut tego albumu. –J.Bugdol