Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Mieszkająca obecnie w Londynie Walijka, wypuściła swój debiutancki krążek jeszcze w marcu, ale dosłownie kilka dni temu pojawiła się edycja płyty z trzema nowymi utworami ("Spaces", "Pull" i "1 Of 3") i uznałem, że to dobry pretekst, aby powrócić do tego wydawnictwa. Tak się złożyło, że kilka miesięcy temu jakoś nie przekonałem się do leniwie snujących się, zawiesistych, dream-popowych mar podkreślanych często delikatnym, house'owym wsparciem (a czasem nawet dość konkretnym, jak przywołującym Miss Kittin, "Evolution"). Teraz jednak odkryłem self titled tej młodej dziewczyny na nowo i teraz naprawdę mi się podoba. I to już od statycznego openera "S.O", w którym eteryczny głos Kelly gubi się w zamglonej przestrzeni, moją uwagę przykuł również baśniowy "Lucid" z końcówką na modłę ostatnich dokonań Luomo. Może różnorodność nie jest największym autem tego zbioru, ale już za spójność walijska artystka może zebrać całkiem sporo punktów. Bo choć w "Throwing Lines" czy "CBM" nie pojawi się nic, czego nie było w pierwszych trackach, to jednak słuchanie całego longplaya należy do czynności głęboko relaksacyjnych i uspokajających (przynajmniej na mnie tak działają te dźwięki). Może tylko odpuściłbym sobie niemal dziesięciominutowy "8", ale jeśli chodzi o całość, to nie mam zbyt wielu zastrzeżeń. Posłuchajcie tego wieczorem, gdy śnieg pojawi się za oknem – przyjemność ze słuchania powinna wzrosnąć jeszcze bardziej. –T.Skowyra