Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Kara-Lis Coverdale to Kanadyjka komponująca modern-klasykę obłożoną najróżniejszymi elektronicznymi przypisami. Działa w muzycznej niszy wypuszczając limitowane wydawnictwa, nic więc dziwnego, że nie bryluje w mediach i nie cieszy się popularnością. Ale moim zdaniem warto przyjrzeć się dokładniej jej ostatniej kompozycji. Grafts to nagrana dla Boomkat, ponad dwudziestominutowa mikro-suita mieszcząca w sobie kilka segmentów zespolonych w spójną całość. Brzmi to jak obszerne promo solidnego longplaya, ale w ciągu tych 20 minut postawiono wyłącznie na treść. I tak Kara-Lis zmieściła w jednym naczyniu praktyki Ovala, chłodną proto-elektronikę z przedziału Else Marie Pade, ozdobiony ślicznymi ornamentami minimalizm à la Glass, siateczkowe podmuchy Maxa Richtera czy wreszcie wyciszający ambient zapewniający ukojenie w finale. We wszystkich fragmenty da się wyczuć czuwającą kompozytorkę, której udało się stworzyć coś nie tylko formalnie inteligentnego, ale zwyczajnie urokliwego. –T.Skowyra