Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Eh.. Kolejny Don Kichot próbujący zmieścić się w modnej szufladzie neo-soulu. Niestety, wymagająca stylistyka nie dała się ujarzmić, ponieważ Christianowi Bershajowi brakuje charyzmy jego idoli. Autor Priscilli jest okropnie niefinezyjny, gdy forsuje swój koślawy swag białego, amerykańskiego chłopca. Zdecydowany kciuk w dół za najdłuższe trzydzieści minut ostatnich miesięcy. –Ł.Krajnik