Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Japońskie śniadanie jest lekkostrawne, ładnie podane i nawet całkiem smaczne. Niestety brakuje w nim wyrazistych przypraw, które nadałyby mu intensywniejszego smaku. Konsystencja poszczególnych składników jest aż nazbyt łagodna, przez co dokładniejsza degustacja może zakończyć się jedynie wzruszeniem ramion. Szef kuchni postanowił zaserwować szybką przekąskę, przyrządzoną z dobrze znanych produktów. Efekt końcowy jest przyjemny, ale brakuje w nim ekscytującego momentu zaskoczenia. Da się to pochrupać i poprzeżuwać, jednak o pełnym nasyceniu można tylko pomarzyć. –Ł.Krajnik