Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Teraz, gdy muzyka popularna stała się platformą do głoszenia wyższych idei, Elysia Crampton czuje się jak ryba w wodzie. Z godną podziwu gracją żongluje odniesieniami do patriotyzmu, rasizmu i seksualności. Nie są to jednak głęboko przemyślane manifesty, a raczej krzykliwe hasła przemaglowane przez wrażliwość widza MTV. Ideologiczny chaos podkreśla intertekstualność utworów, będących pynchonowskim zlepkiem wszystkich skarbów popkultury. Niestety, post-postmodernizm nie wypada zbyt dobrze jako narzędzie propagujące społeczną rewolucję. Być może w tym szaleństwie jest jakaś metoda, ale ja jej nie dostrzegam. –Ł.Krajnik