Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Istnieją przynajmniej dwa powody, dla których warto sprawdzić tegoroczny album amerykanów z Deerhoof, jeśli przypadkiem gdzieś umknęła Wam ta płyta przy natłoku wakacyjnych premier. Po pierwsze, Greg Saunier to jeden z najlepszych perkusistów na świecie, koniec i bomba. Po drugie, La Isla Bonita to moim skromnym zdaniem ścisła czołówka albumów grupy, więc można było przypuszczać, że Kalifornijczycy są w formie. Zewsząd biją głosy o powrocie gitarocentryzmu na The Magic. Indeks trzeci, niespełna dwuminutowy "That Ain't No Life To Me" zdaje się potwierdzać te zdania, to garażowy punk w czystej postaci.
Ale nie sposób obrażać się na taki obrót spraw, nikt tak pięknie nie traktuje gitar jak ta czwórka. W otwierającym zestaw "The Devil And His Anarchic Surrealist Retinue" w ciągu trzech minut otrzymujemy kolejno tnący riff, drugoplanowe arpeggia, wysokie ozdobniki, nawiedzony slide i funkujący motywik w mostku. A im dalej tym lepiej. W "Criminals Of The Dream" z chmurkowego, syntezatorowego intra wyłania się stonerowy riff, a całość wieńczy romantyczna, świetnie rozpisana koda. "Model Behavior" to wyładowania elektryczne na tle rozbudowanej sekcji rytmicznej, a mój faworyt "I Don't Want To Set The World On Fire" to zabawna interpretacja klasycznej kompozycji The Ink Spots. Deerhoof wciąż dają radę. –S.Kuczok