Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.

Czasem mówi się, że trzeci, a nawet czwarty album danego wykonawcy jest prawdziwym sprawdzianem możliwości i umiejętności przetrwania na rynku. W przypadku Courtney Barnett, wygadanej piosenkarki z Antypodów, ten moment przychodzi znacznie wcześniej. Jej debiut, Sometimes I Sit And Think, And Sometimes I Just Sit, to niby zwykłe gitarowe granie, ale podbiło serca krytyków i publiczności, oraz zdominowało listy końcoworoczne. Choć wątpię, żeby sequel w postaci Tell Me How You Really Feel równie namieszał w branży muzycznej, to okazuje się być wyjątkowo godnym następcą. Niby takie powielanie już utartych schematów muzycznych, ale bardziej przejrzyste i dopracowane kompozytorsko. Brak spontaniczności w warstwie tekstowej tylko minimalnie doskwiera. Przynajmniej dzięki takim utworom, jak Hopefulessness czy Charity ciężej będzie nazwać Courtney zwykłą nowinką. Trzymanie się najntisowskiej, gitarowej tradycji oczywiście stale na miejscu, a od porównań do Liz Phair artystka jeszcze długo nie ucieknie. Ale skoro melodie są na poziomie, to po co narzekać? –A.Kiepuszewski