Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Gdy w grudniu widziałem Cigarettes After Sex na żywo, to gdzieś pomiędzy smutkiem nieobecności i używanym rozchwianiem doszedłem do wniosku, że jednak czekam na tę płytę. Cóż, nie wyszło tak, jak chciałem. Mistrzowie tumblr-core'u po uroczej EP-ce z 2012 roku nie do końca sprostali oczekiwaniom i wypuścili na świat płytę, na której praktycznie wszystkie utwory brzmią jak odrzuty z sesji: nuda, odcinanie kuponów, powtarzalność, opróżniony aszynbecher. Emocjonalny szantaż, na który zazwyczaj się nabieram, tym razem nuży każdą przeciągniętą frazą, każdym wolno wybitym akordem i każdym naiwnym wersem, a mieszanka slow-core'u i dream-popu już nie urzeka kawiarnianym romantyzmem. Wydaje się wręcz, że przeznaczeniem tego wydawnictwa jest muzyka tła. Reasumując: palenie jest przyczyną zawałów serca i impotencji, zawiedzione oczekiwania często skutkują złamanym sercem. Dlatego lepiej rzuć/porzuć, ewentualnie skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. –P.Wycisło