
-
Yuna Rouge
(19 sierpnia 2019)Gdy myślicie sobie, że wciąż wychodzi mało fajnego kobiecego popu, wtedy wchodzi Yuna, cała na czerwono. Mieszkająca w Los Angeles Malezyjka nie tylko zebrała wokół siebie całkiem ciekawe grono gości (m.in. Tyler, Little Simz, G-Eazy czy Jay Park), ale też odpowiednio wyśrodkowała proporcje na długości całego Rouge, jej czwartego studyjnego longplaya. W porównaniu do Chapters, mamy tu mniej balladowych sytuacji, za to więcej tańca i kolorów sygnalizujących przekroczenie bram mainstreamowego popu. I bardzo mnie to cieszy, bo już lekko Internetowy opener "Castaway" sprawia, że chce się słuchać całości. "Blank Marquee" i "Pink Youth" ze świetną gościnką Little Simz przemykają ukradkiem na disco-parkiet, "(Not) The Love Of My Life" częstuje dawką 90sowego r&b, a z kolei w "Likes" można znaleźć coś z piosenek Ariany (ale tak mi się tylko wydaje). Coś spokojniejszego? Sprawdźcie dystyngowaną balladę "Amy", a w finale posłuchajcie Yuny śpiewającej w (prawdopodobnie) jej ojczystym języku (choć akurat fanem closera nie jestem). Nie jest to może album spełniający moje oczekiwania względem popu, ale kilka wybijających się tracków + ogólnie równy poziom materiału sprawiają, że kciuk sam unosi się do góry. –T.Skowyra